Niepełnosprawna dziewczyna z silnymi bólami całą noc spędziła na izbie przyjęć szczycieńskiego szpitala. Według relacji jej matki, przez kilka godzin, mimo usilnych próśb, nikt dokładnie nie zbadał pacjentki, ani nie podał leku zmniejszającego dolegliwości. Tymczasem lekarz, który tamtej nocy pełnił dyżur, oskarża matkę chorej o pobicie.

Koszmar za szpitalnymi drzwiami

RELACJA MATKI: CZUŁAM SIĘ JAK INTRUZ

23-letnia Weronika Domian z Rudki jest niepełnosprawna i wymaga stałej opieki. Często choruje, pozostaje pod kontrolą neurologa. Od kilku dni źle się czuła, dokuczały jej silne bóle. Do tego dziewczyna dostała jeszcze ataku padaczki. We wtorek 17 czerwca późnym wieczorem jej matka wezwała pogotowie. – Najpierw przyjechała jedna karetka, ale bez lekarza. Potem druga, już z doktorem, który zdecydował, że trzeba córkę przewieźć do szpitala – relacjonuje mama Weroniki, Danuta Domian. Dziewczyna około północy trafiła na izbę przyjęć. – Pełniący dyżur lekarz nie chciał za bardzo mnie słuchać. Zbadał córce brzuch i sprawdził, czy nie ma zaparcia. Powiedział, że może jej podać tylko środek przeczyszczający – mówi pani Danuta. Kobieta prosiła jeszcze o wykonanie badania USG, ale na próżno.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.