Niedawno, w dniu 4 czerwca 2017 r. pożegnaliśmy człowieka, który łatwo w życiu nie miał, ale potrafił wygrać z nałogiem, stanąć na nogi i zdobyć nagrody za innowacyjność i wynalazczość na arenie międzynarodowej. Odszedł w ciszy i jakby zapomniany, ale chcę chociaż w wielkim skrócie nakreślić Jego życiorys i działalność, bo dzięki niej Szczytno odcisnęło się w pamięci wielu ekspertów.

Rzemieślnik innowacji i wynalazczości
W Anglii Jan Pieńkowski zetknął się z przetwórstwem surowców wtórnych i skutecznie przeniósł pomysł na rynek szczycieński

Dla przyjaciół Janek, urodził się w Warszawie 12 stycznia 1943 r. Ojciec zginął w powstaniu warszawskim a jego matkę wraz z dwuletnim Jankiem los rzucił do Niemiec, gdzie przebywali w specjalnym obozie dla matek z dziećmi. Dzięki pomocy kolegów ojca, którzy pomogli w wydostaniu się z obozu z Niemiec, wrócili do Warszawy, której zniszczenia powojenne i ostatnie przeżycia dla matki Jana były tak ogromne i przygnębiające, że postanowiła wraz z synem opuścić stolicę. I tak ślepy los rzucił ich do Szczytna, gdzie osiedli na stałe.

Janek był dzieckiem niesfornym, szkoły zmieniał jak rękawiczki. Zdając maturę, powoli wpadał w nałóg alkoholowy, do którego sam się przyznał. Trudne lata to ciągła pogoń za czymkolwiek do wypicia i za pracą, którą niestety raz po raz tracił, a znaleźć nową było coraz ciężej. Jednak Janek, mimo nałogu, miał silną wolę, która zmotywowana dodatkowo narodzinami pierwszego syna spowodowała, że zawalczył z nałogiem i wygrał walkę.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.