Emerytowany komendant wojewódzki straży pożarnej Stanisław Mikulak wspomina swoją strażacką służbę i związki z ziemią szczycieńską.

Moja strażacka służba (cz.18)

Straże w USA

Podczas pobytu w USA spotkałem się z serdecznym przyjacielem Wacławem Pranckunasem, byłym olsztynianinem, obywatelem amerykańskim. Kilkanaście lat wcześniej uciekł z naszej ojczyzny ludowej do NRF i potem wyjechał do USA, osiedlając się na stałe w Kalifornii. Oczywiście ze względów zawodowych nie omieszkałem również zainteresować się jednostkami straży pożarnej i warunkami pełnienia w nich służby. Jednostki te, szczególnie w dużych miastach, są bardzo liczne w postaci oddziałów rozmieszczonych w bliskiej odległości od siebie, w celu zapewnienia szybkiej interwencji na obszarach mocno zurbanizowanych. W mniejszych miastach, do 50 tys. mieszkańców, jednostki pojedyncze w sile 2-3 załóg wyjazdowych. Jedne i drugie podlegały samorządom i były przez nie utrzymywane. W miasteczkach, większych miejscowościach wiejskich i osiedlowych działały także ochotnicze straże pożarne. Porównując do polskiej ochrony przeciwpożarowej w tym czasie, to u nas bardziej rozwinięta i rygorystyczna była działalność prewencyjna, w USA natomiast niewspółmiernie rozbudowana sieć zawodowych straży pożarnych i system ubezpieczeniowy.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.