Ostatnia w tej kadencji sesja Rady Gminy przebiegała w cieniu przedwyborczych rozgrywek. Obecny na posiedzeniu wicestarosta musiał tłumaczyć się z braku należytej troski władz powiatu o pasymskie drogi, a jeden z kandydatów na burmistrza ze swojego obywatelstwa i stanu zdrowia.

Chłodne pożegnanie

WYBORCZE DROGI

W sali Miejskiego Ośrodka Kultury i Sportu, gdzie odbywała się sesja (24 października) zasiadła trójka pretendentów do fotela burmistrza: aktualnie sprawująca ten urząd Lucyna Kobylińska, sekretarz miasta Kazimierz Oleszkiewicz i wiceprzewodniczący rady Bernard Mius. Jednak najwięcej krytycznych uwag musiał wysłuchać gość - wicestarosta szczycieński Wiesław Szubka (w poprzedniej kadencji wiceburmistrz Pasymia). Pretekstu do krytyki poczynań starostwa wobec gminy dostarczyły sprawy drogowe. Radna Halina Gadomska żaliła się, że starostwo nie zdołało wyremontować całej drogi z Krzywonogi do szosy nr 53, natomiast radna Marianna Tańska zaatakowała starostwo za brak należytego zaangażowania w naprawę ulicy Działkowej w Pasymiu, stanowiącej skrót do miejscowości Elganowo i trakt często wykorzystywany przez rolników.

- Zwracałam się w tej sprawie do władz powiatu. Liczyłam, że w tym gorącym okresie uda się coś uzyskać, tym bardziej, że członek zarządu ma spory wpływ na podejmowanie decyzji. Niestety, stało się inaczej - ubolewała Tańska, kierując pretensje bezpośrednio do Szubki. Ten z kolei potwierdził, że w roku bieżącym starostwo wyłożyło pieniądze na remont tylko części drogi Krzywonoga - szosa nr 53, inwestycja będzie natomiast kontynuowana w roku 2007. W sprawie ul. Działkowej Szubka miał niewiele do powiedzenia.

- W granicach miasta ulicę utrzymuje gmina Pasym w ramach subwencji, którą dostaje z powiatu. Jestem zdziwiony, że te pieniądze miasto przeznacza na inne cele. Zresztą do Elganowa można dojechać szybciej asfaltem, spalając przy tym mniej benzyny - odciął się wicestarosta.

Takie tłumaczenie wywołało zdziwienie burmistrz Kobylińskiej.

- Zarząd przekazał nam na utrzymanie swoich dróg zaledwie 40 tys. Pan jako budowlaniec powinien doskonale wiedzieć, że to o wiele za mała kwota. Poza tym szkoda, że dopiero teraz dowiadujemy się, że starostwo nie zamierza w tym roku dokończyć remontu drogi do Krzywonogi - narzekała Kobylińska.

Szubka bronił się, mówiąc, że w świetle nakładów, jakie powiat przekazał na remonty dróg w poszczególnych gminach, Pasym absolutnie nie powinien czuć się pokrzywdzony.

BURMISTRZ POWINIEN BYĆ ZDROWY

Spore emocje wzbudziła również zaskakująca interpelacja radnego Piotra Obidzińskiego.

- Chciałbym się dowiedzieć, czy osoba posiadająca podwójne obywatelstwo może ubiegać się o fotel burmistrza - dopytywał Obidziński, mając na myśli Bernarda Miusa. Radnego zaniepokoił również stan zdrowia kandydata. Przypomnijmy, że Bernard Mius - pracownik zakładu komunalnego, po zapowiedzi zdegradowania go w ubiegłym roku do stanowiska traktorzysty, od stycznia przebywa na zwolnieniu lekarskim.

- Jeden z kandydatów choruje na ciężką chorobę. Być może jego stan zdrowia nie pozwoli mu na objęcie urzędu - niepokoił się Obidziński, sugerując, że wkrótce trzeba będzie rozpisać nowe wybory.

W odpowiedzi Bernard Mius zadeklarował, że posiada wyłącznie polskie obywatelstwo, natomiast resztę wątpliwości odnośnie jego osoby rozstrzygnie "list do wyborcy". Szczegółów owego dokumentu jednak nie zdradził. Sytuację wykorzystała Kobylińska.

- Posiadam wyłącznie obywatelstwo polskie, nic mi nie dolega i pracuję po dwanaście godzin dziennie - mówiła burmistrz.

Mius dał się jeszcze poznać jako zagorzały wielbiciel sportu. Kiedy wobec sprzeciwu skarbnika Arkadiusza Młyńczaka, rada przyjęła projekt zmian w budżecie nieuwzględniający przyznania dodatkowych pieniędzy klubowi Błękitni Pasym, Bernard Mius zadeklarował, że potrzebne piłkarzom na dokończenie rozgrywek 1200 złotych zapłaci z własnej kieszeni. O tym, jak napięte stosunki panują między obecną burmistrz a wiceprzewodniczącym rady, najlepiej świadczy scena z uroczystego zakończenia sesji. Podczas wręczania wszystkim radnym pamiątkowych dyplomów, Mius demonstracyjnie nie podał ręki Lucynie Kobylińskiej.

Wojciech Kułakowski

2006.11.01